Blue
*Listopad - 2013r.*
Nigdy, przenigdy nie myślałam, że uda mi się być tutaj - w Stanford, jednej z najtrudniejszych szkół, i że mogłabym zdobyć dyplom i pracować w wymarzonym miejscu.
W przelocie pogadałam ze znajomymi, wróciłam do domu i wyszłam prawie od razu do miasta. Nie wiem czemu, ale ludzie lubili mnie tu bardziej.
Byłam zachwycona LA. Było miłym miastem, tętniącym życiem, i idealnym dla mnie. Ludzie byli tu inni. Bardziej otwarci. No i zawsze świeciło tu słońce. Londyn był zupełnym przeciwieństwem.
Miałam wiele uczelni do wyboru, i postanowiłam że pojadę do tej, gdzie mnie pierwsi przyjmą. Padło na Stanford.
To, co mi podobało się tu najbardziej, to że było dużo stron i bractw*, i było dużo świetnych chłopców.
Spotykałam się z jednym z nich, Dylanem Matthews'em.
Od samego początku nie za bardzo przypadliśmy sobie do gustu. Łaził za mną wszędzie. Ale gdy śpiewał dla mnie po pijaku, coś mnie tknęło żeby go lepiej poznać i... i zakochałam się w nim.
Tamtej nocy go pocałowałam. Potem zaczął żartować i w ogóle. Po kilku tygodniach oficjalnie byliśmy parą.
Yay, right?**
Dylan miał wady, ale przeważały zalety. No i...
Eh, był taki przystojny...
***
Byłam właśnie w moim pokoju akademickim, i kończyłam mój cudowny (czujecie ten sarkazm?) esej na 10 stron, który był na jutro. W ciszy skupiałam się na pracy. Jedynymi dźwiękami były naciskane klawisze od laptopa, niestety moją świętą ciszę zmąciło pukanie do drzwi.
- Cholera, Hannah, nie mów że znowu zgubiłaś te pieprzone klucze! - jęknęłam. Hannah to moja współlokatorka.
Kolejne pukanie.
Westchnęłam. Seryjny morderca, naćpany student czy może lokatorka ze sklerozą?
Wyobraźcie sobie, że teraz towarzyszy mi muzyka z horroru.
Powoli zbliżyłam się do drzwi i nacisnęłam na klamkę. Otworzyłam drzwi, i zobaczyłam opartego o framugę Dylana.
Westchnęłam. On NIE POWINIEN tu być. Szybko pociągnęłam go za rękę i zatrzasnęłam za nim drzwi.
- Dylan, nie chcę znowu mieć kłopotów.
- Nie kochanie, wezmę winę na siebie, w porządku?
Zacisnęłam usta wzruszając ramionami.
- Coś się stało, że tu jesteś?
- Po prostu chciałem się z tobą zobaczyć. - mówiąc to przyciągnął mnie i delikatnie całował moje usta.
Pocałunek stał się jeszcze bardziej głęboki. Wplotłam palce w jego włosy. Jego ręce błądziły co raz niżej i złośliwie ściskały moje pośladki.
- Mogę dziś wieczorem się do ciebie dołączyć? - uśmiechnął się głaszcząc mój policzek.
Zaśmiałam się stykając nasze nosy ze sobą.
- Hannah jest na meczu koszykówki, i nie wróci dzisiaj.
Uśmiechnął się, całując mnie po raz kolejny.
- Więc wspaniale.
- Ugh, ale poważnie mam jeszcze dużo roboty... - skinęłam głową w stronę wszystkich podręczników i artykułów rozrzuconych po moim łóżku.
- Cholera! - wyszeptał. - chociaż chwilę.
*Harry*
,,Wyjdź za mnie Harry!"
,, Ahh, kocham Cię, Harry!"
,, O mój Boże, Harry, pieprz mnie!"
Spojrzałem na dziewczynę która krzyknęła ostatnią ,, prośbę" i mrugnąłem do niej.
Dosłownie obserwowałem jak mdleje, gdy się uśmiechnąłem.
Spałem z wieloma dziewczynami a potem traciliśmy kontakt. Ale jedna utkwiła w mojej głowie. Była to jedyna w swoim rodzaju
Blue Elizabeth Anderson.
Tak, była interesująca. Jednak po ukończeniu liceum jej nienawiść do mnie wzrosła jeszcze bardziej.
Gdyby się zastanowić, to nic się nie zmieniło. Ja nienawidziłem jej, ona mnie. Co zatem mi przeszkadzało?
Właśnie opuszczaliśmy arenę w Los Angeles. Za kratkami stało pełno fanów. Wyglądało to trochę jak za dużo zwierząt w ciasnej klatce. Ale jeśli nie byłoby tej przegrody, pewnie dawno by nas rozdeptali. Przez piski nie mal nie słyszałem swoich myśli.
Mimo to ja nadal zastanawiałem się, co tak naprawdę stało się pomiędzy mną a tą suką lata temu.
Uśmiechnąłem się do fanów mrugając do poszczególnych okiem. Oni krzyczeli głośniej, gdy to robiłem, co powodowało u mnie śmiech.
Tak, wiedziałem że dziewczyny po prostu mnie kochały.
Ale nie wiedziałem, jak smakuje ta prawdziwa, wielka miłość.
Po chwili ja, Niall, Liam, Louis i Zayn znaleźliśmy się w tourbusie. Byliśmy wykończeni.
- Wow, ten koncert był świetny! - Liam odetchnął zmęczony.
- Mnóstwo ślicznych dziewczyn. - zachichotałem uwalając się na kanapie.
- Błagam Harry, kiedy zaczniesz interesować się JEDNĄ dziewczyną ? - Zayn sięgnął po swój telefon.
- Więc... nigdy. - znów zachichotałem. - związki to samo utrapienie.
- Nie. Popatrz na mnie: szczęśliwie zaręczony. - odciął na co ja wywinąłem oczami.
- Może powinieneś posłuchać Zayna... Spójrz na siebie - powiedział Niall dziwnie gestykulując.
- Czemu mam patrzeć na siebie? Jestem zwykłym nastolatkiem, który chce mieć chociaż trochę pieprzonej zabawy!
- Trochę zabawy. Masz za dużo zabawy, zwłaszcza z przypadkowymi dziewczynami. - zaśmiał się Louis.
- Bzdura. - zaśmiałem się żartobliwie wściekając się na Louisa.
- Pieprzony fakt. - Liam powiedział gdzieś z tyłu autobusu, zmieniając koszulkę.
Tak, jasne.
*Blue*
Kiedy już skończyłam całą pracę mogłam wreszcie zrobić to co chciałam. Była 23.00, a Dylan spał na łóżku Hannah.
Uśmiechnęłam się delikatnie odkrywając kołdrę i wślizgując się do łózka obok niego.
- Hmm, hej. - wyszeptał nadal z zamkniętymi oczami.
Delikatnie musnęłam jego usta, przytulając się do niego, by mocniej objął mnie silnymi ramionami.
Okay, więc czas na wyznanie o Dylanie.
Był wciąż prawiczkiem. Nigdy w życiu nie uprawiał seksu, lubiłam ten mały szczegół, bo mogłam górować ; wiedział że mam większe doświadczenie.
Byliśmy ze sobą 4 miesiące. Nie, nie było między nami nic wielkiego prócz pocałunków i przytulania.
Trochę tęskniłam za tym ,,czymś większym".
Kochałam to uczucie i radość które czerpałam z tego.
I niespodziewanie, jedyną osobą która mi to dawała był Harry Edwards Styles.
On był jednym z tych, którzy znali się na rzeczy. To było niezapomniane uczucie, które dawał mi każdej nocy.
Ale pamiętam kilka dni przed zakończeniem liceum. Pamiętam jak go uczyłam. Po prostu musiałam mu powiedzieć, że umowa się zerwie, bo musiałam jechać do college'u.
A teraz? Na prawdę chcesz wiedzieć gdzie on teraz jest? Pewnie już się domyślasz.
Tak, to ten Harry Styles. Jest w ekstremalnie cudownym, brytyjsko - irlandzkim zespole, który przejął już dosłownie cały świat. Rzeczywiście: wątpiłam, że on w ogóle gdzieś zajdzie w życiu, a co dopiero że będzie śpiewał! Ja zajmowałam się nauką. On ją lekceważył. Kto jest teraz wyżej? Harry.
Tak, życie jest pełne niespodzianek.
- Dylan.. - wyszeptałam oczekując odpowiedzi, jednak jedyną jaką dostałam było chrapnięcie.
Wzdychając odwróciłam się plecami do niego.
Kto wie, w której części świata jest teraz Harry...
Mógł już równie dobrze nie żyć. Moja wiedza ograniczała się do 0...
Szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to.
___________________________________
Dodałam zakładkę KONTAKT gdzie podany jest ask do opowiadania. Możecie pytać o dosłownie wszystko.
MEGA. Ubóstwiam cie xd
OdpowiedzUsuń